poniedziałek, 6 sierpnia 2012

IV Krajowa Wystawa Psów Myśliwskich. Legnickie Pole 5.08.2012

W ostatni dzień urlopu wybrałyśmy się z Jaremką kibicować Bogusiowi na IV Krajową Wystawę Psów Myśliwskich, podlegających próbom pracy. Legnickie Pole 5 sierpnia było duszne i wilgotne. Pogoda dawała się we znaki. Pojechała też Gabra, uczyć się wystawowego zamieszania i nawiązywania nowych psich kontaktów. Od razu znalazła sobie koleżankę, West Highland White Terierka, towarzyska sąsiadka z pobliskiego namiotu. Podobnie jak Gabra wpadła tutaj, żeby się oswajać. Bogusiek nie musiał długo czekać na swój doskonały występ w ringu. Nie miał konkurencji ale mimo to jego ocena i piękny opis to niewątpliwy sukces, wszak Bogusławek stracił kilka zębów w zabawie z koniem. Wszystkich znających Bogusia entuzjazm na popisy w ringu zaskoczył żwawy krok i wyjątkowa radość z biegania na ringówce. Po zdobyciu BOBa i CWC udał się na zasłużony odpoczynek w klatce u boku Jaremki. Gospodyni miejsca nie miała nic przeciwko, jak się ta Jaremka zmienia pięknie. Potem nastąpiła zmiana miejsc. Gabra wskoczyła do klatki, oswajać się z korzyściami oazy spokoju na wystawie a Jaremka zagadywała Pąpiru, pobiegała za patykiem aż wreszcie padła pod płotkiem i pilnowała obu foksich Skarbów. Nikt nie podejdzie burzyć im spokoju. Ciotka Jaremka czuwa! Pastuszek wśród myśliwych. Swoich sił w ringu próbowała poza konkursem nasza śliczna maluszka, pięknie szła na ringowej smyczy, spodobała się sędzinie, były rady-porady i zachwyt. Wreszcie nadszedł wyczekiwany czas finałów. Wypoczęty Bogu Bogo ubrany w szczęśliwą Jaremkową ringówkę, dar gwarantujący wystawowe sukcesy Gabruni, ruszył po BIS II miejsce psów użytkowych! Wspaniale się z Magdulą prezentowali. Na koniec psy sprawdziły czym się różni w smaku sarnina od dziczego mięsa. Były grzeczne i sobie zasłużyły na rarytasy myśliwskiej kuchni. Bardzo sobie z Jaremką cenimy towarzystwo myśliwych, patrzą na nas z lekkim uśmiechem, wiadomo, wiadomo:) Mamy już kilku znajomych polujących, wiemy, że z Gończymi polskimi lepiej nie zadzierać i, że nawet taki dziwaczny, uszaty pastuszek jest w tym świecie widziany :) No i koniec urlopu. Pucharki zawiezione do Lubiechowej. Dziękujemy za zabranie nas ze sobą !

1 komentarz:

Dziękuję